Blog
Cichy tryumf Anny Zalewskiej
(liczba komentarzy 3)
W jednym z niedawnych wpisów na blogu („Piątka” dla uczniów) rzuciłem pomysł, aby wystąpić do władz o odroczenie wprowadzenia czwartego przedmiotu na egzaminie ósmoklasisty. Umotywowałem to zaburzeniami rytmu nauki w związku z pandemią oraz brakiem fundamentalnej potrzeby, by ciężko pracujących obecnych siódmoklasistów obciążać w tym trudnym czasie wysiłkiem i stresem związanym z dodatkowym sprawdzianem. Na podstawie moich argumentów koalicja NIE dla chaosu w szkole przygotowała petycję, którą można podpisać TUTAJ.
Odroczenie tego egzaminu traktuję jako program minimum, zasługujący na realizację nawet gdyby jego idea była godna poparcia. Sam uważam ją za złą. Ma sprawdzać „realizację” obecnej podstawy programowej, która jest nadmiernie rozbudowana, przeciążona szczegółami i tylko w warstwie deklaratywnej nastawiona na rozwijanie przydatnych w życiu umiejętności. W przypadku najbliższej mi biologii wyznacza potężną partię materiału do zapamiętania, w ilości absolutnie nieadekwatnej do czasu przewidzianego w ramowym planie nauczania (szczegółową analizę problemu zawarłem jakiś czas temu w artykule pt. ”J’accuse…!”). Tymczasem w informatorze o egzaminie z tego przedmiotu, jaki niedawno opublikowała Centralna Komisja Egzaminacyjna, znalazło się takie oto zdanie:
Tylko realizacja wszystkich wymagań ogólnych i szczegółowych z podstawy programowej może zapewnić wszechstronne wykształcenie uczniów w zakresie biologii i właściwe przygotowanie do egzaminu ósmoklasisty.
Już tylko na tej podstawie serdecznie współczuję uczniom, nauczycielom i rodzicom uczniów perspektywy tego egzaminu. Moje współczucie rozciąga się na wszystkie pięć przedmiotów do wyboru. W odniesieniu do biologii podeprę je tutaj krótką opinią na temat wizji tego sprawdzianu, wynikającej z informatora opublikowanego przez Centralną Komisję Egzaminacyjną.
Zwiera on 51 przykładowych zadań. Żeby nie zanudzać Czytelnika zbyt szczegółowymi rozważaniami, podzielę się tylko kilkoma refleksjami z lektury pierwszych dziewięciu. Do trzech nie mam zastrzeżeń. Większość pozostałych nie sprawdza stopnia spełniania przez ucznia zadeklarowanych (przez autorów) wymagań podstawy programowej. Na przykład: zadanie nr 1 sprawdza (podobno) „odczytywanie, analizowanie, interpretowanie i przetwarzanie informacji tekstowych”. W istocie polega na wybraniu spośród ośmiu określeń trzech, które prawidłowo charakteryzują wirusy i czterech, które dobrze opisują komórki roślinne i bakterie. Czysta praca pamięciowa, a nie analiza, interpretacja i przetwarzanie.
W pytaniach, których nie potrafię zaakceptować są też inne błędy. Oto przykład z zadania 7. W teśkcie wprowadzającym jest m.in. takie zdanie (dotyczące sinic występujących w kąpieliskach):
Przez niektóre z nich są wytwarzane toksyny szkodliwe dla człowieka.
Następnie pada polecenie otwarte:
Wyjaśnij, dlaczego kąpiel w takiej wodzie może być niebezpieczna dla człowieka.
Odpowiedź narzuca się sama: bo sinice wytwarzają toksyny szkodliwe dla człowieka. Zaglądam do klucza – 0 punktów! Okazuje się, że w odpowiedzi należy wyjaśnić w jaki sposób te toksyny szkodzą człowiekowi (do wyboru: wywołują choroby skórne, połknięcie może spowodować dolegliwości pokarmowe, wydzielane substancje mogą podrażnić oczy). Wszystko pięknie, ale konieczność udzielenia takiej odpowiedzi zupełnie nie wynika z treści polecenia!
I jeszcze jeden przykład, zadanie 5. Dla mnie – kuriozum.
Polecenie brzmi:
Rdestnica jest rośliną wodną. W celu pokazania zależności między natężeniem światła a intensywnością fotosyntezy obserwowano – w czasie 5 minut – i liczono odrywające się od powierzchni rdestnicy pęcherzyki gazu, przy różnych odległościach lampy od akwarium z rdestnicą. Lampa nie generowała ciepła.
Do tego ilustracja:
Teraz dalsza część zadania:
Na którym wykresie przedstawiono wynik przeprowadzonej obserwacji, jeżeli przyjmiemy, że liczba wydzielanych pęcherzyków gazu odzwierciedla intensywność fotosyntezy? Wybierz właściwą odpowiedź spośród podanych.
I cztery wykresy do wyboru:
Aby zdobyć punkt, wystarczy zaznaczyć właściwy wykres. Aby go wybrać trzeba… no właśnie, co trzeba?!
Zobaczmy, opanowanie jakich wymagań zapisanych w podstawie programowej, ogólnych i szczegółowych, ma (zdaniem autorów) sprawdzać to pytanie:
Wymaganie ogólne:
Planowanie i przeprowadzanie obserwacji oraz doświadczeń; wnioskowanie w oparciu o ich wyniki. Uczeń: 3)analizuje wyniki […].
Wymaganie szczegółowe:
Organizacja i chemizm życia. Uczeń: 6) […] planuje i przeprowadza doświadczenie wykazujące wpływ wybranych czynników na intensywność procesu fotosyntezy.
A teraz moje pytania:
Czy żeby wskazać prawidłową odpowiedź w tym pytaniu trzeba wykazać się umiejętnością planowania i przeprowadzania obserwacji oraz doświadczeń?
Czy w tym zadaniu uczeń analizuje jakiekolwiek wyniki?
Czy przeprowadza doświadczenie wskazujące na wpływ wybranych czynników na intensywność procesu fotosyntezy?
Po trzykroć nie! Uczeń musi tylko mieć w pamięci (z tego co zobaczył podczas lekcji, a raczej przeczytał w podręczniku, bo który nauczyciel w obłędnej pogoni za materiałem przeprowadzi w klasie takie doświadczenie?!), że natężenie procesu fotosyntezy maleje wraz ze zmniejszaniem się natężenia światła. Krótko mówiąc, przygotowano pytanie, które udaje, że biologia jest nauką eksperymentalną. W istocie rysunek zestawu doświadczalnego nie dostarcza uczniowi żadnego materiału do analizy ani wyników, które mialby zinterpretować. Służy tylko ilustracji. Podobnie bezwartościowe poznawczo są wykresy.
Całe to zadanie stanowi dla mnie symboliczną kwintesencję szkolnego wydania pięknej i potencjalnie bardzo ciekawej nauki, jaką jest biologia.
Publikuję te krytyczne uwagi w poczuciu szargania świętości. W zespole redakcyjnym informatora CKE znalazł się bowiem mój (swego czasu) szef w Samodzielnej Pracowni Dydaktyki Biologii UW, dr Włodzimierz Wójcik, którego darzę ogromnym szacunkiem, i który – jak to się czasem mówi – o nauczaniu tego przedmiotu zdążył zapomnieć więcej, niż ja się kiedykolwiek dowiem. Z kolei jedną z recenzji (szkoda, że opublikowano tylko kawałek) napisał prof. dr hab. Krzysztof Spalik, mój kolega z roku ze studiów na Wydziale Biologii UW, bez wątpienia uczony i specjalista najwyższej klasy. A jednak się nie zgadzamy. Ponieważ nie wchodzi w grę ignorancja, pozostaje mi położyć to na karb owej nieszczęsnej podstawy programowej, która powstała chyba tylko po to, by zabić jakiekolwiek zainteresowanie młodych ludzi przyrodą.
Nie wątpię, że znajdą się uczniowie, którzy z mrówczą wytrwałością będą studiować biologiczne encyklopedie, by jak najlepiej przygotować się do egzaminu ósmoklasisty. Nauczyciele będą ćwiczyć z nimi rozwiązywanie pytań testowych. Tony zadań skwapliwie dostarczą w tym celu edukacyjne wydawnictwa - już w ofercie jednego z nich znalazłem przewidziane na październik 2020 roku „diagnozy” dla klas 6 i 7 z biologii, geografii i historii, które niewątpliwie będą „tłuczone” jak Polska długa i szeroka. W ten sposób prawdziwy cel „dobrej zmiany w edukacji” znajdzie swoje ostateczne ucieleśnienie – dorastająca młodzież będzie tak pochłonięta zakuwaniem, że nie przyjdzie jej do głowy refleksja nad tym, co jest naprawdę ważne w życiu. A my wspólnie pracujemy w szkołach na ten cichy tryumf Anny Zalewskiej. Brawo my!
Dodaj komentarz
Skomentował Włodzimierz Zielicz
Nie ma problemu - tę nowinkę planuje się wprowadzić (razem z kolejną kumulacją roczników - już PIĘCIU w szkołach średnich) tuż przed kumulacją wyborczą 2023 - władza chętnie takie petycje przyjmie i ... sprawę odroczy na 2024. A potem niezatapialny i podlizujący się każdej władzy dyr.CKE Smolik to wdroży w ... 2024 ... ;-)
Skomentował Xawer
"wystarczy zaznaczyć właściwy wykres. Aby go wybrać trzeba… no właśnie, co trzeba?"
Jak to, co trzeba? Zupełnie abstrahować od realizmu doświadczenia i wiedzieć, że ekspertom z CKE chodziło o to, by pokazać wykres pasujący do skrajnie uproszczonego prawa 1/r^2, nie mającego nic wspólnego z biologią, a z geometrią, albo choćby tylko wybrać jedyny monotonicznie malący wykres, choćby nie miał on nic wspólnego z relizmem doświadczalnym. Ale przecież celem egzaminu 8-klasisty nie jest sprawdzenie jego wiedzy, tylko jego przygotowania do liceum. A po liceum będzie musiał zdać maturę, pełną podobnych bzdur i ma ją zdać jak najlepiej, by dostać się na studia. Przez lata wyżywałem się na zadaniach maturalnych z matematyki i fizyki - w tych ostatnich pełno jest równie wyssanych z palca "doświadczeń", których wynik jest doskonale zgodny z zależnością teoretyczną najbardziej uproszczonego modelu, zupełnie ignorując zarówno błędy pomiarowe jak i wpływ innych przyczyn, najczęściej dominujących nad "zmierzoną zależnością".
Skomentował Xawer
Już 30 lat temu, gdy uczyłem studentów, m.in. prowadząc dla nich "I pracownię fizyczną", dość bezlitośnie ulewałem tych, którzy w raporcie z pomiarów przedstawiali mi nie takie rzeczywiście zmierzone, ale wyssane z palca, by pasowały do teoretycznego modelu. Akurat liczba bąbelków w zależności od ustawienia lampy, około 10% studentów by wyszła równie idealnie 1/r^2. Za to albo zaliczałem albo pozwalałem powtórzyć pomiary tym, którym z pomiarów nie było wiele widać.