Blog

Zapiski inżyniera Pytlaka

(liczba komentarzy 2)

   22 stycznia 2021 roku to dzień 87. urodzin mojego Ojca, Ryszarda Pytlaka, inżyniera. Jego „Zapiski”, które mam zamiar w najbliższym czasie prezentować szerokiemu gronu czytelników mojego bloga, stanowią dorobek literacki, zapoczątkowany wydanymi przez niego w roku 2007 wspomnieniami pt. „Opowieści z mojej ścieżki”.

   Rzadko się zdarza, by ktoś wziął się za pisanie w wieku lat 73. Niechby jeszcze pamiętniki, ale Ojciec poszedł znacznie dalej. Pierwotny plan, jakim było spisanie wspomnień piórem zawodowego literata, szybko zmienił na własnoręczny zapis, a po napisaniu pierwszej książki, popełnił kilkanaście kolejnych, po części wierszem. Większość tych pozycji oparta jest na wspomnieniach z jego niezwykle barwnego życia, choć znalazło się też miejsce na niepozbawione humoru rozważania inżyniersko-filozoficzne, w postaci mojej ulubionej „Krótkiej rozprawy o rzeczach piekielnie-rajskich”.

   Mimo wieku Ojciec zachowuje fantastyczną pamięć, a przy tym naprawdę ma o czym opowiadać. W pierwszej książce opisał perypetie chłopaka urodzonego w 1934 roku w Twierdzy Modlin, w rodzinie zawodowego podoficera – co w latach stalinowskich z zasady przekreślało wszelkie aspiracje, którego upór i samozaparcie doprowadziły do dyplomu na Wydziale Mechanicznym Politechniki Warszawskiej. A był to tylko początek przygód, które inspirowały dalszą twórczość. Zmieściła się wśród nich emigracja zarobkowa do Francji, kariera zawodowa inżyniera w dużej przemysłowej korporacji oraz przedsięwzięcia biznesowe w Związku Radzieckim i krajach, które powstały na jego gruzach. W tej ostatniej fazie nie zabrakło wręcz wątków sensacyjnych.

   Za sprawą swojej przedwcześnie zmarłej drugiej żony, Anne-Marie, którą obowiązki zawodowe pchnęły w swoim czasie na Bliski Wschód, trafił do Dubaju. Do dzisiaj spędza tam kilka miesięcy w roku, by zachować wizę wjazdową, niezbędną dla utrzymania kontaktu z dwiema moimi przyrodnimi siostrami i ich rodzinami. Resztę czasu spędza w domu pod Paryżem, a do czasu pandemii kilkakrotnie w każdym roku przyjeżdżał też do Polski. Po polsku zresztą pisze, bo długie lata spędzone poza krajem i w otoczeniu odmiennych kultur nie wykorzeniły w nim Polaka, słowiańskiej krwi pod każdym możliwym względem.

   Po tym krótkim wstępie, w którym zarysowałem kontekst pojawienia się nowego działu na moim blogu, zapraszam do obejrzenia i posłuchania krótkiego, trwającego zaledwie sześć minut, jakże na czasie utworu pt. „COVID-19”.

   Dobrego zdrowia, wciąż wysokiej formy twórczej i jak najdłuższego życia, Tato!

Ryszard Pytlak: "COVID-19"

Wróć

Dodaj komentarz

Skomentował Włodzimierz Zielicz

Film się ni otwiera jako prywatny :-(

Skomentował Jarosław Pytlak

Już się otwiera, przepraszam.

Nasza strona używa, do prawidłowego działania używa technolgii ciasteczek. Więcej informacji na ten temat na stronie: Więcej...