Blog
Drogi Wykrzykniku!
(liczba komentarzy 5)
Chciałbym Ci bardzo podziękować. Po pierwsze za opublikowanie komentarza z omówieniem mojego artykułu „Kij w mrowisko” i linkiem do niego dla osób zainteresowanych. Poczułem się zauważony i doceniony, i to przez ludzi, których działalność skądinąd niezwykle cenię. Po drugie, za treść tego komentarza. Prezentującą stanowisko odmienne od mojego, ale czyniącą to w sposób tak kulturalny i tak pełen szacunku, jaki rzadko się już dzisiaj spotyka.
Rozumiem, Drogi Wykrzykniku, Twoje stanowisko. Choćby kompletny brak zaufania do rządzących i niepokój, że gotowi są oni wykorzystać każdą okazję, by dzielić środowisko nauczycielskie. Rozumiem i akceptuję. Z jednym istotnym wyjątkiem.
Napisałeś: „przedstawione przez autora argumenty mogłyby być przyczynkiem do interesującej debaty nad prawnym uregulowaniem statusu zawodowego nauczycieli i nauczycielek - jednak naszym zdaniem to nie jest czas na taką debatę”. Tymczasem ja uważam, że nie tylko jest to ten czas, ale wręcz ostatni dzwonek, żeby taką debatę rozpocząć. Mogę zgodzić się, że nie warto rozmawiać z obecną władzą; nie w sytuacji ciągłych kłamstw i upokarzania nauczycieli. Ale przecież można tę debatę przeprowadzić w środowisku oświatowym.
Jest wiele pomysłów na to, jak powinna w przyszłości wyglądać polska szkoła. Powstały w różnych kręgach dyskusyjnych, mają swoje świadectwa na papierze. Będzie do czego sięgnąć, gdy powieje korzystny wiatr historii. Mowa w nich o roli szkoły, pożądanej sylwetce nauczyciela, ale próżno szukać wizji, jak zdefiniować prawnie profesjonalną, etyczną i materialną pozycję tego zawodu. Tak jakby wszyscy zakładali, że Karta Nauczyciela była, jest i będzie. Że gdy nastąpi wyzwolenie, nauczyciele otrzymają wreszcie godziwe wynagrodzenie i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie. To mrzonka.
Karta Nauczyciela, choć daje dzisiaj jakieś poczucie bezpieczeństwa, jest naprawdę przestarzała, a będzie jeszcze bardziej anachroniczna w szkole przyszłości. Nie upieram się, że należy ją znieść, ale w takim razie trzeba ją napisać od nowa.
Jeśli w szkole przyszłości tak ważne mają być relacje, to konieczny będzie czas – inny, niż w reżimie kolejno następujących po sobie lekcji, do którego dopasowana jest obecna konstrukcja pensum dydaktycznego. Trzeba też odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego wychowawca świetlicy ma pensum dokładnie o jedną godzinę tygodniowo większe niż wychowawca w przedszkolu, i o inne proporcje w tych wymiarach, zahibernowane w Karcie od blisko cztredziestu lat. Zastanowić się, oo zrobić, by awans zawodowy nie był biurokratyczną mitręgą, napędzaną jedynie perspektywą nieco większych zarobków. To tylko trzy przykłady problemów, które warto i trzeba przeanalizować.
Żadna władza polityczna za mojej pamięci nie rozumiała potrzeb oświaty. Podobnie będzie w przyszłości. Jeśli zależy nam na rozwoju polskiej edukacji, to musimy politykom podsuwać pomysły. Także na nowe unormowanie statusu zawodowego nauczycieli. Kiedy powieje dobry wiatr historii, wtedy na dyskusję na ten temat będzie zdecydowanie zbyt późno.
Pozdrawiam serdecznie!
Jarosław Pytlak
Dodaj komentarz
Skomentował Mira
O tak, chętnie bym się dowiedziała, dlaczego n-l świetlicy ma 26 godzin. 26 godzin zegarowych w hałasie na poziomie 80-85db, w przepełnionych salach, bez wsparcia n-li wspierających, bo tacy są tylko podczas lekcji, traktowani w szkolnej społeczności jak ósmy sort nauczycielski, przez dzieci jako nienauczyciele, a przez rodziców jako najtańsze opiekunki w mieście. Nawet panie sprzątające w szkole nie traktują nas poważnie. I już nawet abstrahując od dodatku za wychowawstwo - a z uczniem godzinowo spędzamy więcej niż wychowawcy, ale za warunki szkodliwe (bezpowrotne ubytki w słuchu) to mógłby być dodatek.
Skomentował Xawer
Pani Miro!
Jeśli w świetlicy panuje hałas na poziomie bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia osób tam przebywających, to raczej martwiłaby mnie bezpowrotna utrata słuchu przez dzieci, które w tych świetlicach muszą przebywać. Oraz martwi mnie organizacja szkolna tam stosowana, taki poziom hałas dopuszczająca.
Personelowi nikt nie broni używać koreczków do uszu albo nauszników tłumiących, wręcz BHP wymaga, by takie środki były przez pracowników narażonych na hałas używane. Proszę zażądać od dyrektora szkoły, by takie środki ochronne Pani udostępnił, jest obowiązany to zrobić. Do tego nie potrzeba Karty Nauczyciela ani regulacji pensum poniżej czasu pracy drwala, używającego cały dzień pracy piły mechanicznej, a wyłącznie powszechnych przepisów BHP, by nie musiała Pani tych koreczków do uszu kupować za własne pieniądze, tylko by pracodawca je Pani dostarczał.
Skomentował Adam
@Xawer
Zbędna powściągliwość - trzeba było zalecić pani Mirze używanie całego zestawu dla pilarza: słuchawki, kask i rękawice ochronne.
Skomentował Krystian
Panie sprzątające odkąd się zorientowały, że zarabiają więcej od nauczycieli kontraktowych to nikogo nie traktują poważnie. U nas w szkole to nauczyciel mówi dzień dobry "woźnym" nie na odwrót. A woźnym w cudzysłowie, bo z dawnych woźnych to nazwa została, one całkowicie ignorują uczniów, nie włączają się w życie szkoły.
Skomentował Xawer
@Adam
Kask i rękawice zapewne nie są jej potrzebne. Pani Mira skarżyła się na hałas, przekraczający normy zdrowotne. Rozwiązaniem na to nie jest ograniczanie czasu pracy ani pracowanie w warunkach szkodliwych dla zdrowia bez zabezpieczeń i wypłacanie dodatku za warunki szkodliwe, tylko stosowanie środków ochrony osobistej, by zdrowie nie było zagrożone.
Dziwię się, że przy przekroczonych normach bezpieczeństwa pracodawca nie tylko nie wyposażył pracowników w środki ochronne i nie przeszkolił z ich stosowania i zasad BHP, ale że w ogóle dopuszcza, by pozostające pod opieką szkoły dzieci przebywały w takich szkodliwych warunkach.
Mam nadzieję, że gdy jakieś dziecko dozna uszczerbku na słuchu po tym, jak często przebywało w szkole w nadmiernie hałaśliwym miejscu, to rodzice pozwą szkołę o duże odszkodowanie.