Blog
Praca sapera za stawkę roznosiciela ulotek
(liczba komentarzy 22)
W fejsbukowej grupie Ja,Nauczyciel pojawiła się ostatnio taka oto prośba o radę:
Czy jakby zaproponowali Wam wychowawstwo w szkole podstawowej przy gołym etacie, to wzięlibyście? Proszę o rady, nigdy nie byłam. Czy więcej jest plusów czy minusów? Kusi mnie dodatkowy grosz.
Już z samej analizy ponad stu pięćdziesięciu komentarzy można uzyskać panoramiczny obraz sytuacji. Większość odpowiedzi jest na nie. Pozytywnych naliczyłem około dziesięciu, przy czym wszystkie eksponują głównie satysfakcję z kontaktów z dziećmi. O rodzicach mowa raczej w tonie przestrogi, o obowiązkach, że duże, trudne do przewidzenia, a o pieniądzach (wyłącznie o „urzędowej” stawce dodatku do pensji 300 złotych)…, że to faktycznie tylko „dodatkowy grosz”, niewspółmierny do wysiłku.
Oczywiście obciążenie obowiązkami wychowawcy zależy od warunków w konkretnej placówce i klasie, ale da się wysnuć pewne uogólnienia. Korespondencja (Librus wiele ułatwia w tym zakresie, ale stanowi zarazem przekleństwo oczekiwania stałej dostępności), dodatkowe rozmowy z uczniami, ich rodzicami oraz nauczycielami, szczególnie interwencyjne, prowadzenie dokumentacji, pisanie opinii, to są długie godziny pracy. Wycieczki, z reguły pro bono. Dodajmy obciążenie psychiczne, bo nie wszystkie czynności wychowawcy są lekkie, łatwe i przyjemne. Często wręcz przeciwnie. Jeśli ktoś „nie ułoży sobie rodziców”, jest mu szczególnie ciężko. Niestety, wiadomo skądinąd, że czasem żadne układanie nie pomaga, bo są rodzice, którzy po prostu wiedzą lepiej niż wychowawca o wszystkim, co dzieje się w szkole, i co należy uczynić w każdej konkretnej sytuacji.
Ze swojego doświadczenia dodam jeszcze stałe rozdarcie pomiędzy sprzecznymi oczekiwaniami otoczenia, że w szkole dzieci się wychowuje, i że, broń Boże, nie wolno, bo to wchodzenie w kompetencje domu. Żeby było jasne, uważam, że szkoła musi mieć udział w wychowaniu dzieci, choćby dlatego, że w żadnej rodzinie nie zbierają one doświadczeń funkcjonowania w dużej grupie rówieśniczej. Zdaję sobie sprawę jednak, że ten mój pogląd odbiega od priorytetów niektórych rodziców. Coraz częściej oczekują oni, że świat dopasuje się do potrzeb i oczekiwań ich dziecka, a zapewnienie tego uznają za oczywisty obowiązek wychowawcy klasy. Powiedzmy wprost, niemożliwy do spełnienia, bo dziecko nie jest w szkole samo na bezludnej wyspie.
Obowiązki wychowawcy przydzielane są w szkołach przez dyrekcję, często na zasadzie propozycji nie do odrzucenia. W komentarzach do posta można było nawet znaleźć wyrazy zdziwienia, że jego autorka ma w ogóle wybór. Cóż, dyrekcja też nie ma wielkiego wyboru, bo każda klasa musi mieć swojego wychowawcę. W praktyce jakoś się to uklepuje, ale powiedzmy sobie szczerze, że wynagrodzenie 300 złotych brutto za pełnienie tej funkcji jest obecnie po prostu nieporozumieniem. Nawet jeśli otrzymuje się je także w okresie urlopowym oraz w ramach tzw. „13-tki”. Przy założeniu, że obowiązki wychowawcy pochłaniają tylko godzinę dziennie od września do czerwca, i tylko w dni robocze (a jest to założenie niezwykle ostrożne), stawka godzinowa za tę pracę wychodzi poniżej 15 złotych. Oczywiście brutto. No, po prostu okazja jakich mało!
Jeśli chcemy poważnie wziąć się za naprawianie sytuacji w szkołach, to wynagrodzenie wychowawców klas powinno znaleźć się na tapecie jako jedna z pierwszych spraw do uporządkowania. Nie tylko w postaci odgórnie ustalonej minimalnej kwoty dodatku, być może z uwzględnieniem liczebności klasy, ale także zasad automatycznej waloryzacji. Biorąc pod uwagę wyzwania, jakie stają obecnie przed placówkami oświatowymi, już nie tylko w zakresie nauczania, ale także troski o dobrostan młodego pokolenia, materialne docenienie pracy wychowawców klas powinno być dzisiaj sprawą o najwyższym priorytecie!
Dodaj komentarz
Skomentował Zielicz Włodzimierz
@Iza
I koniecznie powinny powstać np. w OP czy kuratoriach komórki do ścigania rodziców, którzy w swoich działaniach przeciw szkole/nauczycielom naruszają po prostu PRAWO ...
Skomentował Anna
@Iza Zgadzam się z Panią, niestety na moim terenie w szkołach podstawowych jest nieustanna presja łagodzenia spraw na korzyść ucznia i rodzica, byle tylko uniknąć kontroli kuratorium. Poza tym, same kuratoria taki wydźwięk pozostawiają .... Powołując się na problemy psychiczne uczniów i naszą odpowiedzialność. Tu akurat widzę równość pomiędzy poziomami szkół. Natomiast w szkole średniej mimo wszystko jest prestiż poziomu szkoły. Owszem rodzice próbują zagrywek , ale granice zbudowane przez lata , w szkołach średnich, najczęściej przez doświadczoną kadrę są znacznie bardziej widoczne.
W SP i doświadczenie wielokrotnie nie pomaga. Opisane powyżej sytuacje mają miejsce na co dzień . Szczególnie w sytuacji dzieci zaburzonych z rodzicami na wysokich stanowiskach.... Ich oczekiwania w kwestii umiejętności i zaplanowanej kariery dzieci nie są spójne, wymagania wysokie, brak umiejętności...rodzi się złość, agresja i ...najlepiej przenieść to na szkołę i konkretnego nauczyciela. Dodatkowo jeśli rodzic startuje z wysokiego C, nie dopuszcza granic jakie stawia nauczyciel czy też system np.Statut Szkoły, problem eskaluje. Jestem znana jako asertywny wychowawca i n-el i to stwarza problemy. Żałuję, że poradnie PPP mają system nie dostosowany do współpracy a wszelkie RODO utrudnia tą współpracę jeszcze bardziej. Życzyłabym sobie wgl poradnii w funkcjonowanie ucznia w szkole poprzez obserwację na żywo. Jednak wiemy jak jest. Ponadto rodzic ma prawo diagnozy z poradnii nie oddać. Za mało mamy możliwości !!! Nie byłoby być może tyle nieszczęśliwych przypadków targnięcia na życie, depresji, gdybyśmy mieli większe możliwości. Proszę rodzica o konsultację psychologiczna i słyszę, że to normalne zachowanie. I nic nie mogę więcej ...a dziecko gaśnie. ... Mam też sukcesy i trzymam je w sercu... W tym roku usłyszałam:"dziękuję, że pani mną potrzepała, bo nie widziałam problemu a mojemu dziecku była potrzebna pomoc." To jednak za mało ...
Stron 2 z 2