Blog
Szansa dla związkowego lidera
(liczba komentarzy 2)
Zapisane w poprzednim artykule na blogu "Wokół szkoły" refleksje, dotyczące toksycznego uzależnienia edukacji od polityki, skłoniły mnie do chwili zadumy nad działalnością nauczycielskich związków zawodowych, ze szczególnym uwzględnieniem największego, czyli Związku Nauczycielstwa Polskiego, oraz jego prezesa, pana Sławomira Broniarza. Nie czyniłem tego wcześniej, bo działam na poletku dalekim od związkowego. Tylko w jednym momencie, przy okazji strajku nauczycielskiego wiosną 2019 roku, przez chwilę liczyłem, że ZNP – trochę wbrew swojej związkowej naturze – stanie się czynnikiem sprawczym zmiany wykraczającej poza wąsko rozumiane interesy zawodowe nauczycieli. Skończyło się na niczym, ale nie zamierzam działaczy związkowych sądzić za to czy obwiniać. Po prostu potencjał okazał się nie ten, możliwości również nie te, a ponadto – trzeba przyznać – władza rozegrała swoją stawkę brutalnie i bez żadnych skrupułów, a zarazem bardzo zręcznie.
I choć śledzę, co ZNP ma do powiedzenia, od tamtego czasu przyjmuję kolejne wystąpienia jego przedstawicieli bez żadnych emocji i nadziei, tym bardziej, że są doskonale wyzute z mocy sprawczej. Nawet doprowadzenie do wydłużenia czasu, jaki będzie miał dyrektor na zgłoszenie nauczycielskiego deliktu do komisji dyscyplinarnej, jest osiągnięciem formatu wyprowadzenia przysłowiowej kozy rabina, którą uprzednio minister Piontkowski wprowadził do oświatowego salonu.
Również wystąpienie prezesa Sławomira Broniarza 31 lipca w TOK FM, zilustrowane w internecie jego twarzą w gustownej czarnej maseczce, nie poruszyło mnie specjalnie. Powiedział to, co powiedzieć powinien, że szkoły żadną miarą nie są przygotowane na rozpoczęcie roku szkolnego w warunkach pandemii. Większą moją uwagę zwróciło jego stwierdzenie w tym samym wywiadzie, że nie toczą się w tej kwestii żadne rozmowy z Ministerstwem Edukacji Narodowej, co potwierdza tylko marginalne znaczenie związkowej organizacji, od długiego już czasu zmuszonej do grania tak, jak zagra władza.
Czasem zdarza się, że związek zawodowy ma potencjał rewolucyjny, ale raczej nie będzie tak w przypadku, gdy od ponad dwudziestu lat kieruje nim ten sam działacz. Powiedzmy zresztą bez ogródek – polityk, jako taki zainteresowany przede wszystkim utrzymaniem własnej pozycji w organizacji, nadającej prestiż, godziwy status ekonomiczny, zapewne także jakieś poczucie zawodowego spełnienia, tyle tylko, że w obecnym rozdaniu władzy obarczonej mankamentem zerowego znaczenia. Nie da się bowiem zaprzeczyć, że trwająca zapaść polskiego szkolnictwa jest zarazem zapaścią zawodową wielu nauczycieli, których nie obroniły i nadal nie bronią skutecznie ich związki zawodowe.
Sytuacja, w jakiej znalazła się obecnie polska edukacja, a wraz z nią setki tysięcy nauczycieli, w tym związkowców, jest naprawdę dramatyczna. Borykamy się z rozmaitymi skutkami fatalnej reformy strukturalnej oraz programowej. Na domiar złego nie wiemy, jak w sposób bezpieczny, a zarazem będący do przyjęcia ze względów społecznych, zorganizować od września pracę placówek oświatowych w warunkach pandemii. Równocześnie niemal codziennie doświadczamy samozadowolenia przedstawicieli władz, deklarujących, że reforma Zalewskiej jest sukcesem, oraz ich bierności w podejmowaniu działań, które mogłyby pomóc w organizowaniu nauki stacjonarnej w reżimie sanitarnym albo w trybie zdalnym. W jednym i drugim przypadku dominuje propaganda sukcesu, nie mająca żadnego odzwierciedlenia w realnych odczuciach dyrektorów szkół i nauczycieli.
Odgłosów protestu jest w internecie sporo i… to by było na tyle. Również wystąpienie Sławomira Broniarza w TOK FM nic nie zmieniło, bo nie mogło. A gdyby…, gdyby Pan Prezes spróbował zaistnieć w historii w nieco inny sposób? Gdyby stanął pod gmachem Ministerstwa Edukacji Narodowej, pod transparentem „To wszystko kłamstwo!”, i dzień po dniu powtarzał na użytek mediów, internetu, przechodniów itd., że rząd nic nie zrobił, aby przygotować szkoły do pracy w warunkach pandemii, że platforma e-podręczniki jest zjawiskiem bardziej propagandowym niż rzeczywistym, że reżim sanitarny w przepełnionych szkołach to chciejstwo i fikcja, nawet w tak okrojonej wersji, jak zasugerował ostatnio GIS… Znalazłoby się jeszcze kilka innych kłamstw, o których warto byłoby mówić do znudzenia.
Nie wiem, czy mój pomysł jest dobry. Wiem jednak, że polityka wymaga działań spektakularnych, a zarazem uporu i systematyczności. Ewentualna determinacja prezesa Broniarza, związana z opuszczeniem strefy osobistego komfortu, miałaby szansę zrobić jakieś wrażenie na społeczeństwie. Mogłaby to być szansa, abyśmy 1 września nie obudzili się, jak zwykle ostatnio, w poczuciu beznadziei.
Jeśli ktoś stwierdzi, że mój pomysł jest wzięty z księżyca, niech położy to na karb trwającej obecnie kanikuły, lub stresu związanego z mijającymi szybko kolejnymi dniami sierpnia. W każdym razie nie ma w nim nic osobistego, pod MEN mogliby i powinni stanąć obok prezesa ZNP również inni liderzy związkowi: Ryszard Proksa i Sławomir Wittkowicz. W imieniu nauczycieli.
Eeech, pomarzyć...
Dodaj komentarz
Skomentował Jerzy
Zawodowi związkowcy (często ostatni raz stali przy tablicy w poprzednim wieku) są już dawno oderwani od rzeczywistości. Znaczna część ZG ZNP jest w wieku emerytalnym lub co możliwe jednocześnie na emeryturze i stanowisku. Wydaje się że chcą tylko zachowania wygodnego stutus quo. Gdyby jeszcze dbali o płace młodych czy emerytury starszych byłoby to do zaakceptowania. Ale głównie skupiają się na pozorowaniu działań i podtrzymywaniu frustracji nauczycieli. Krytycznie ale w mojej ocenie prawdziwie.
Skomentował Xawer
Związkowi liderzy jeszcze nigdy w historii niczego nie osiągnęli poza (czasem - raczej rzadko) podwyżkami lub przywilejami dla pracowników swojego związku, własną pozycją polityczną, osobistymi korzyściami i betonowaniem struktur z daną branżą związanych.
Jeden Lech Wałęsa tu chyba wyjątkiem, ale też "związek" Solidarność w 1980 "związkiem" był tylko z nazwy. Jego dzisiejszy lider Duda (Piotr, nie mylić z Prezydentem Andrzejem) ma równie daleko co Broniarz do zrobienia czegokolwiek społecznie sensownego.