Blog

To także krzyk rozpaczy!

(liczba komentarzy 19)

   Jeżeli nie zdarzy się cud, 8 kwietnia 2019 roku znaczna część polskich nauczycieli rozpocznie akcję strajkową. Jeżeli zaś potwierdzą się przewidywania dotyczące skali tego wydarzenia, nie będzie ono miało precedensu w całej 100-letniej historii odrodzonej Polski.

   W tym, co napiszę poniżej nie będzie niczego, co już nie padło w publicznej debacie wokół szykującego się protestu. Chcę jednak, by wybrzmiało to raz jeszcze, szczególnie wobec rodziców uczniów oraz osób postronnych, osobiście nie związanych z oświatą.

   Oficjalną przyczyną strajku jest żądanie podwyżki wynagrodzeń. Nauczyciele powszechnie uważają, że ich pensje są zdecydowanie zbyt niskie w stosunku do wymaganych kwalifikacji, trudności pracy i towarzyszących jej oczekiwań społecznych. Twierdzą (słusznie), że nie może być mowy o poprawie jakości edukacji, jeżeli wykonywanie tego zawodu w zasadzie wyklucza posiadanie aspiracji materialnych. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej.

   Ogromne poruszenie szerokiej rzeszy pracowników oświaty należy traktować jako niewypowiedziane wołanie o uwagę społeczną i pomoc. Mamy obecnie do czynienia z lawinowym wzrostem liczby dziecięcych problemów rozwojowych, a także zaburzeń psychicznych, coraz częściej wymagających interwencji psychologicznej, a nawet psychiatrycznej. Stany depresyjne dotykają już nawet dzieci poniżej dziesiątego roku życia. Lawinowo wzrasta liczba opinii psychologicznych i indywidualnych zaleceń, których realizacja w warunkach szkolnych jest trudna lub wręcz niemożliwa, z racji braku funduszy, odpowiednio przygotowanych kadr, a także, coraz częściej, po prostu braku skutecznych terapii i procedur. Na to wszystko nakłada się ogromna presja ze strony rodziców, oczekujących od personelu placówek oświatowych indywidualnego i skutecznego pod każdym względem traktowania swoich dzieci. Co nie zawsze jest możliwe, nawet przy pełnej dobrej woli, o którą zresztą trudno wobec nawału podobnych problemów.

   Bezsilną frustrację nauczycieli budzi powszechne negowanie ich autorytetu, które wyraża się kwestionowaniem wielu funkcjonujących dotąd w placówkach oświatowych rozwiązań, czego przykładem jest nabrzmiały problem zadawania (lub nie) prac domowych. Placówka oświatowa traktowana jest dzisiaj jako instytucja usługowa, której obowiązkiem jest zaspokojenie wszystkich oczekiwań klientów, nawet wtedy, gdy są one sprzeczne.

   Na to wszystko nakłada się burza wywołana fatalną reformą systemu edukacji, która wprowadziła do szkół chaos organizacyjny, obciążyła nauczycieli i uczniów wymaganiami często niemożliwymi do spełnienia, dostarczyła trudnego do opisania słowami stresu uczniom obecnych klas ósmych i trzecich gimnazjalnych, ich rodzicom, a także nauczycielom. Protest jest zatem także wyrazem buntu przeciwko zmianom, które zamiast skierować ludzką energię na tory nowoczesnej edukacji powodują jej marnotrawstwo w rozpaczliwych próbach utrzymania jakiej-takiej sprawności codziennego funkcjonowania.

   Jeżeli dodamy do tego powszechne (i słuszne) przekonanie nauczycieli, że placówce oświatowej liczy się papier, a nie człowiek, trwające już ponad pół roku zawirowanie wokół zasad oceny ich pracy, które w obowiązującej obecnie formie nie mają precedensu w innych grupach zawodowych, oraz poczucie beznadziei wynikające z braku optymistycznej perspektywy rozwoju sytuacji, najgłębsza przyczyna obecnego protestu jest już niemal kompletna. Wieńczy ją powszechne poczucie, że przedstawicie władz kłamią i manipulują danymi w swoich przekazach na temat edukacji kierowanych do najszerszych kręgów społeczeństwa.

   Jeżeli komuś wydaje się, że wystarczy zmienić nauczycieli – niezadowolonych skłonić do odejścia, a na ich miejsce zatrudnić nowych, to powinien wiedzieć, że nie rozwiąże to żadnego obecnego problemu. Bez wątpienia nauczyciele powinni lepiej zarabiać. Ale polska oświata musi się zmienić do samych fundamentów, aby pieniądze zainwestowane w pracowników miały szansę przełożyć się na lepszą edukację. Straciliśmy właśnie dwa lata, taplając się w reformatorskim bagnie. Protest nauczycieli mówi politykom, dosyć. Czas na zmiany, tym razem sensowne!

Wróć

Dodaj komentarz

Skomentował Ewa

Po prostu wszystko - w skrócie - na temat!
Przeczytałam z łzą w oku.
Jest właśnie tak jak Pan to ujął!

Skomentował Janina Krakowowa

To w sumie żadna nowość, że mogę się podpisać pod każdym zdaniem powyższego tekstu.

Pewnie jest jeszcze kilka ważnych przyczyn nauczycielskiego krzyku rozpaczy pominiętych, ale przecież dzięki temu więcej osób ma szanse przeczytać całość. Zresztą, dzięki tej nietypowej dla autora dyscyplinie to co zostało powiedziane wybrzmiało mocniej.

Zgadzam się co do diagnozy, że ilość dziecięcych problemów z jakimi mierzą się dziś nauczyciele stanowi ogromne wyzwanie i poważną trudność. Nauczyciele są często wobec tej fali zaburzeń emocjonalnych wychowanków zupełnie bezradni. To ważny powód ich frustracji, zwłaszcza, że jak Pan napisał oczekiwania rodziców są często zdecydowanie na wyrost.

Niestety, edukacyjni decydenci zdają się wcale rozmiaru tych zjawisk nie dostrzegać. Pani Machałek dziś w Sejmie mówiła z takim przekonaniem o wdrożonej przez jej ekipę edukacji włączającej, jakby zupełnie nie miała świadomości z czym mierzy się przeciętny nauczyciel w przeciętnej szkole.

Po drugiej stronie lustra są rzecz jasna uczniowie. Im też nie jest lekko. Na dzisiejszych stronach warszawskich "Wyborczej" ukazał się materiał, który jest kompilacją wypowiedzi uczniów stołecznych szkół ze zdublowanego rocznika. Nawet jeśli kontakt z dziennikarką nawiązały dzieci, którym jest szczególnie trudno, to ten artykuł jest strasznym świadectwem doświadczeń, które nastolatkom zafundowali dorośli. Bo mowa jest nie tylko o traumie związanej z nauką i chorobach wywołanych stresem konkretnych młodych respondentów, ale także - przy okazji - o tym, z czym mierzą się całe klasy. Czytamy więc o horrendalnej liczbie godzin lekcyjnych w tygodniu, o ogromnej porcji materiału do przerobienia lub utrwalenia w domu, o nieprzespanych nocach. O lęku przed egzaminem i rekrutacją. O traktowaniu w szkołach po macoszemu przedmiotów "nieegzaminacyjnych". ("Biologii nie mieliśmy cały drugi semestr siódmej klasy – pani była w ciąży i odeszła, a szkoła nikogo nie znalazła na jej miejsce. To samo chemia w klasie ósmej – nie mieliśmy jej od listopada do lutego z tego samego powodu.") O korepetycjach z kilku przedmiotów jako o sposobie na przetrwanie ("bo uczy nas matematyki pani, która nie powinna uczyć matematyki").

Te wszystkie rzeczy dotyczące wprost uczniów powinny dziś, przy okazji wzmożonego zainteresowania edukacją, wybrzmiewać równie mocno jak postulaty płacowe, ale są niestety na drugim planie. Wiem, wynika to ze specyfiki strajku, który z litery prawa może dotyczyć jedynie postulatów pracowniczych. Ale i tu jest najwyższy czas na zmiany!

Skomentował Adam

No cóż - obraz jest dramatyczny: państwo w masowej skali zmusiło SWOICH nauczycieli do strajku (to, jak trafnie zauważa Pan Dyrektor, ma swoje przyczyny zarówno finansowe, jak i merytoryczne). W takich okolicznościach minister edukacji zostawia SWOICH nauczycieli i w stanie nieustającego i nieukrywanego samozadowolenia wybiera się do parlamentu europejskiego. Cóż - nie pozostaje nic innego, jak tylko odprowadzić panią minister na Okęcie i jako polonistkę pożegnać słowami wieszcza:
Biada nam, zbiegi, żeśmy w czas morowy
Lękliwe nieśli za granicę głowy!

Skomentował Włodzimierz Zielicz

Przy tych wszystkich narastających lawinowo problemach psychicznych uczniów, którymi obciążono szkołę, jej cała organizacja(!) jest skoncentrowana na uczeniu(!), a nie na efektywnej terapii czegokolwiek. Mamy więc w tej sferze wyłącznie grę pozorów, w której politycy i oświatowa biurokracja starają się pokazać oderwanymi od rzeczywistości aktami prawnymi, że "cóś" robią z licznymi problemami. Pionierką była tu min.Hall z IPETAMI etc. Jako odpowiedzialnych za niedziałanie księżycowych regulacji chętnie wskazują nauczycieli i dyrektorów szkół .. :-(

Skomentował Maks

A ja uważam, że nie powinniśmy się dołować. Jesteśmy naprawdę dobrze wykształconą częścią społeczeństwa i ta krytyka powinna po nas spływać. To my odbieramy dzieci o siódmej rano. To my jesteśmy z nimi przez mniej więcej 10 godzin dziennie. To my znamy ich problemy. Świat się zmienia. Rodzice stali się roszczeniowi. Próbują pouczać. Sami nie są w stanie rozwiązać żadnych problemów. Często spotykam się ze stwierdzeniem, jak się cieszą, że skończyły się już ferie, bo prawie wariowali przez ten czas. Ale z drugiej strony, gdy pytam ucznia, jak spędził wakacje, to mówi, że na basenie w Egipcie. Społeczeństwo się zmieniło. Nie wiadomo - śmiać się, czy płakać.

Skomentował Magda

Oczywiście, że nauczyciele powinni lepiej zarabiać, bo mają bardzo odpowiedzialne zadanie, edukują i po części wychowują społeczeństwo! Powinni być doszkalani cały czas, bo faktem jest, że dzieci i młodzież borykają się z różnymi trudnościami rozwojowymi, potrzebują mądrego wsparcia, zrozumienia i indywidualnego podejścia. Bądźmy po tej samej stronie, nauczyciele, rodzice i uczniowie. Oddajmy dzieciom dzieciństwo, niech mają czas na swoje pasje, uczmy tego czego rzeczywiście im trzeba i tak by to zrozumieli. Współpraca nauczyciela z rodzicem też jest czymś porządnym, aby wspomóc dziecko które ma problemu z harmonijnym rozwojem. Nie bądźmy dla siebie wrogami. Wyższe wynagrodzenie, ale też obowiązkowe doszkalanie,nowe skuteczne metody edukacji, odpowiednio dostosowany materiał do wieku i możliwości poznawczych ucznia!

Skomentował Joanna Patulska

Zgadzam sie z Pana wnioskami ale moim osobistym czynnikiem zniechecajacym do pracy z dziecmi jest stosunek całkiem duzej grupy rodziców do nas do nasej pracy i naszych obowiazkow. Kazdy z nas wie co ma robic ale po 24 latach pracy zdarza sie ze rozmowa z todzicem to instrukcja, ktorej powinnam sie pilnowac. Ja sobie z tym radze ale obserwuje jak młodym nauczycielom brakuje argumentow w tych negocjacjach. Myśle też, ze istotnym elementem naszej pracy powinno byc ciagłe doksztalcanie by nikt nie mógł nam zarzucić braku kompetencji. Tylko nasza wiedza i stosunek do dziecka zbuduje nasz AUTORYTET w u oczach uczniow i ich rodzicow.

Skomentował Teresa

Dziękuję. To bardzo prosta i konkretna analiza sytuacji. Szkoda,że nasza władza nie dostrzega tego. Nasze środowisko to ludzie życzliwi dla dzieci, otwarci na rodziców, kreatywni (bo mimo barków pomocy sprzętów programów wciąż szukają najlepszych sposobów uczenia) niestety osamotnieni a często poniżani przez SWOJEGO ministra . Czasem myślę że to stanowisko obejmują ludzie,którzy nigdy nie byli w szkole i nie spotkali na swej drodze nauczyciela, któremu mogą coś zawdzięczać. To przerażające

Skomentował Anna Maria

i poza tymi "oczywistymi prawdami:" należałoby tylko dodać, że większość nauczycieli to porządni, prawi, szlachetni ludzie, kochający dzieci "szkolne" jak swoje, rozumiejący siebie i rzeczywistość która nas (ich) otacza,, umocowani, zakorzenieni tacy......PRZEWODNICY MŁODYCH...... ha ha ha. Art 6 Karty Nauczyciela się kłania i obowiązek rozwoju osobowego....A ja z doświadczenia wiem, ze rzadko który nauczyciel wie co to jest rozwój osobowy człowieka, a co dopiero dbałość o swój......Ąni 1000 ani 2000 podwyżki na łebka NIC W POLSKIEJ OŚWIACIE NIE ZMIENI !!!!!1 Zrozumcie to ludziska !

Skomentował Jarosław Pytlak

@ Anna Maria - czy ja gdziekolwiek napisałem, że podwyżka nagle uczyni z nauczycieli anioły? Czy dodałem to, co Pani zdaniem "należałoby tylko dodać"? Staram się jedynie zwrócić uwagę na dwa zjawiska. Po pierwsze, że pauperyzacja tego zawodu na pewno nie jest właściwą drogą do podniesienia jakości edukacji. Po drugie, że sytuacja zawodowa nauczycieli dramatycznie się pogorszyła w ostatnich latach. I wiem, co piszę, Szanowna Pani! Siedzę w tym na co dzień, i po wielu latach nie muszę nikomu udowadniać, że znam się na tej materii. Zamiast więc wytykać mi, czego nie napisałem, proponuję zastanowić się chwilę, co wynika z tego, co napisałem. Na wszelki wypadek, gdyby okazało się, że mam rację. Polecam też, jako dodatkową lecture, wpis z bloga Pana Profesora Śliwerskiego, z dnia 6 kwietnia (http://sliwerski-pedagog.blogspot.com/). Dobitnie wyjaśnia on, dlaczego dla wszystkich rządzących nauczyciel-parias, to optymalne rozwiązanie. Tego stanu rzeczy nie zmieni się największą nawet liczbą wykrzykników w komentarzu.

Skomentował Grzegorz

Trzymam za was kciuki, choć nie wierzę, że się uda. Byłem nauczycielem przez 5 lat, w 2006 roku dotarło do mnie, że w tym zawodzie czeka na mnie nędza i jedynie spełnienie powołania. A to za mało, by żyć szczęśliwie.

Skomentował Ewa

Liczy się papier, a nie człowiek, choć znam nauczycieli dla których liczy się młody człowiek, a mało liczy papier i setki systemowych bzdur, które trzeba wypełniać, tworzyć, robić ankiety, następnie ewaluacje, pisać plany sprawozdania, realizować mało sensowne podstawy programowe z przeladownym często niepotrzebnym materiałem. Szkoła ta która jest to przechowalnia dla Państwa. Kolejna niewystarczająco dobara matka, która nie daje tego co natura potrzebuje, stąd rzesze chorujacych dzieci i młodych dorosłych, studentów, osób które nie potrafią podołać dorosłym wyzwaniom i potrzebują terapii, pomocy psychiatry lub zostają alkolikami, zakupoholikami, osobami borykajacymi się z lękiem i depresją, bo dali w sobie zabić swe poczucie wartości, ciekawość świata, odwagę, spontaniczność i kreatywność. Strajk to bunt, odwaga, sprzeciw bo dzieje się źle, zapowiedź zmian, ale też lęk, niepewność. Systemowo to wszystko poczujemy i systemowo machina wolnych wyborów i decyzji wolnych ludzi, często chcących się rozwijać ( w tym uczyć) ruszy. Życzę nam powodzenia w doświadczeniu lęku i niepewności. Systemy nie są ani dobre ani zbyt mądre, sami je tworzymy. Psychologia grupy.... Wierzę, że ludzie docenią wolność swoich wyborów i zechcą żyć lepiej, zdrowiej, praca będzie się dziać dwoma torami :) JAKIE SPOLECZESNSTWO TAKA SZKOLA, JAKA SZKOŁA TAKIE SPOLECZESNSTWO.

Skomentował Xawer

@Ewa
"Jaka szkoła takie społeczeństwo"
- Czy to znaczy, że społeczeństwa przed rozpowszechnieniem się szkolnictwa nie istniały? I że ludziom w starożytnej Grecji żyło się niewyobrażalnie źle, a społeczeństwo Aten w ogóle nie istniało?

Skomentował Adam

Dziś pan prezes partii rządzącej obiecał rolnikom po 500 zł na krowę - netto chyba, bo jakżeby bydlę miało zapłacić podatek. To więcej niż rząd chce dać na nauczyciela stażystę. Nie wiem, ile jest w kraju krów i czy jest ich więcej niż nauczycieli stażystów. Pewnie tak. W każdym razie pieniądze na krowy znalazły się z piątku na sobotę, więc w budżecie jednak są. Choć może teraz to już były, bo poszły na krowy (plus po 100 zł na świnię). Ciekawe, co przyniesie niedziela...

Skomentował Iwona

Brawo!! Nic dodać nic ująć.Tak właśnie wygląda polska oświata !

Skomentował Xawer

@Adam
Prezes jak zwykle obiecał rozdawanie nie swojego, tylko sobie przypisał zasługę za dotację dla rolników w ramach unijnego programu, na co on żadnego wpływu nie miał. Może Pan najwyżej ubolewać, że Unia Europejska postanowiła dotować krowy, a nie nauczycieli.

Skomentował Adam

@Xawer
Pan prezes - tak etykieta nakazuje tytułować pierwszą osobę w państwie. A więc pan prezes nigdy by sobie niczego nie przypisał. To wykluczone. A jeśli nawet jakimś zupełnym przypadkiem, to na pewno nie z Unii. A jeśli nawet jakimś niewytłumaczalnym zrządzeniem z Unii, to dotując krowy, z pewnością myślał o nauczycielach.

Skomentował Marek

Biorąc pod uwagę poziom edukacji i to, że około 80% nauczycieli nie potrafi przekazywać wiedzy, po prostu wykują książkę na pamięć i oczekują tego samego od ucznia to nic im się nie należy. Narzekanie na zarobki, a prawie pół roku to wakacje + chorobowe. Nauczyciele powinni być oceniani za swą pracę i jak są beznadziejni to wylecieć.

Skomentował Alex

Zgadzam się z Markiem, ze większość nauczycieli nie nadaje się do uczenia. Rzecz w tym, że do szkoły trafiają najgorsze, proszę wybaczyć, odpadki . Bardziej zaradni mają lepsze możliwości zarobkowania, niskie pensje doprowadzą w bliższej lub dalszej perspektywie do dalszego równania w dół. Dlatego na swoim blogu ( http://multitematyczny.ovh/ ) popieram ten protest.

Nasza strona używa, do prawidłowego działania używa technolgii ciasteczek. Więcej informacji na ten temat na stronie: Więcej...