Aktualności

Ukazał się dziewiąty numer "Wokół Szkoły"

   W dziewiątym numerze kwartalnika „Wokół szkoły” zabieram Czytelnika w swoistą podróż w czasie. Oto bowiem numer datowany na wiosnę 2016 roku wydaję drukiem blisko dziewięć miesięcy później. Proste wytłumaczenie tego stanu rzeczy kryje się w problemach osobistych, które odciągnęły moją uwagę od działalności publicystycznej. Po dłuższej przerwie sięgnąłem jednak ponownie po pióro, z determinacją, by nadrobić powstałe opóźnienie. Mam wszelako wrażenie, że nie tylko mój świat w roku 2016 gwałtownie zawirował…

   No właśnie! Okręt polskiej edukacji chybota się na falach polityki i nic nie wskazuje na rychłe uspokojenie sytuacji. Kotwicą, którą proponuję jest świadomość misji wychowawczej, jaką mamy wobec młodego pokolenia. Zachęcam więc do poczytania o wizji szkoły jako miejsca, w którym świadomie chroni się dobre relacje między ludźmi. W numerze jest też więcej artykułów poświęconych temu, co aktualnie dzieje się w społeczeństwie, a z czym musimy sobie radzić w praktyce szkolnej. Zapraszam do lektury!

Nowa jakość w życiu społecznym - prekonsultacje

Ogłoszenie przez MEN prekonsultacji projektu podstawy programowej skłoniło mnie do uzupełnienia "Słownika dla rodziców i nauczycieli zagubionych w nowoczesnym świecie" o nowe hasło, którym dzielę się, póki ciepłe.

PREKONSULTACJE – przedwstępna faza konsultacji społecznych, stosowana w przypadku, gdy podstawa programowa dla zreformowanej szkoły podstawowej nie jest w zapowiedzianym przez MEN terminie doprowadzona do stanu nadającego się do publikacji. Celem prekonsultacji jest wykrycie błędów (gramatycznych i ortograficznych) w brudnopisie dokumentu, tudzież innych niespójności przeoczonych w pośpiechu. Dzięki wykorzystaniu mediów elektronicznych oferuje jako bonus możliwość tryumfalnego ogłoszenia, że naród miał możliwość zgłoszenia swoich uwag i wiele z nich zostało uwzględnionych.

Pomysł prekonsultacji stanowi twórczy wkład Ministerstwa Edukacji Narodowej do teorii dialogu społecznego, nowatorski na skalę światową i jako taki, zasługujący na międzynarodową nagrodę im. Niccolò Machiavellego.

Precz z prymusem!

   Mój dobry znajomy, częsty komentator bloga "Wokół szkoły", Adam Brożek, przesyła mi nader celne komentarze do tego, co dzieje się obecnie w polskiej edukacji. Za jego zgodą pozwalam sobie w tym miejscu upowszechnić jeden z nich. Sądzę, że bardzo dobitnie wskazuje on na absurdalność zmiany, którą władza z celną autoironią obdarzyła mianem "dobrej":

   Od prawie ćwierć wieku polska edukacja bierze udział w porównaniach międzynarodowych. Pierwsze, jeszcze za czasów ośmioletniej podstawówki, były badania alfabetyzacji, które przeprowadził u nas zespół prof. Białeckiego. Wyniki były fatalne. Podobnie, czyli na granicy funkcjonalnego analfabetyzmu, wypadły wyniki pierwszej edycji badań PISA. Potem zrobiliśmy reformę edukacji i w międzynarodowych rankingach zaczęliśmy się piąć coraz wyżej. Dotyczy to zwłaszcza piętnastolatków, czyli gimnazjalistów, którzy w ostatniej edycji badań PISA zajęli czołowe miejsce w Europie. Unijne ministerstwa edukacji przysyłały do nas delegacje, które wypytywały, jak się robi taką szkołę.

   Teraz gimnazja, dzięki którym osiągnęliśmy poziom edukacji, którego zazdroszczą nam kraje wyprzedzające nas cywilizacyjnie o pół wieku, likwidujemy, żeby przywrócić strukturę szkolnictwa sprzed trzydziestu lat i wrócić na swoje miejsce w edukacyjnym ogonie. Słusznie - głupio być prymusem, bo się inni dziwnie gapią. 

 

Czytelnikom pod rozwagę

   Jeżeli internetowe statystyki odwiedzin nie kłamią, liczba czytelników bloga „Wokół szkoły” rośnie – powoli, lecz nieubłaganie. Fakt, że coraz częściej spotykam osoby, które twierdzą, że znają moje teksty. Zazwyczaj dotyczy to właśnie publikacji na blogu, popularyzowanych przez dwa zaprzyjaźnione portale, dużo rzadziej materiałów drukowanych w kwartalniku. Cóż, decydując się na wydawanie papierowej gazety wiedziałem, że łatwo nie będzie.

   Założenie bloga było pewnym ustępstwem wobec presji internetu, a teraz przyszedł (niestety) czas na drugi krok wstecz. Otóż wpisy będą pojawiać się na nim regularnie, pierwszego i piętnastego dnia każdego miesiąca. To maksymalna możliwa wydajność Pytlaka-publicysty, tym bardziej, że nie zamierzam przerywać wydawania kwartalnika. Mimo planowanego zwiększenia częstotliwości bloga, nadal w mojej gazecie będzie blisko trzykrotnie więcej treści, niż w internecie, dla tych, co chcieliby się wgłębić, a nie tylko prześlizgnąć…

Przy okazji: nowy rok szkolny zaczniemy numerem dziewiątym, który niemal w całości poświęcę tym, dla których data 1 września jest bardzo ważnym momentem w życiu…. Rodzicom uczniów.

   A wracając do bloga. Jeśli wspomniane wyżej statystyki naprawdę nie kłamią, to odbioru moich tekstów nie mogę nazwać zbyt żywym. Nie ma nic bardziej smutnego, niż napis „(0 komentarzy)”. Komentujcie, drodzy Goście – to dodaje autorowi skrzydeł!

Cała wstecz!

   Tyle już pojawiło się krytycznych komentarzy po czerwcowym toruńskim wystąpieniu pani minister Zalewskiej, że niełatwo dodać w tym względzie coś nowego. Wskażę tylko pewną analogię historyczną. Otóż szefowa MEN miała podobno wspomnieć w wywiadzie udzielonym uczniom ze swoich rodzinnych Świebodzic, że nie zamierza być Neronem naszej edukacji. No i chyba słowa dotrzyma. Jeżeli zapowiedziane przez nią zmiany zostaną przeprowadzone, to zdecydowanie bardziej zasłuży na miano Herostratesa. Rzym bowiem po pożarze odbudowano, natomiast świątynia Artemidy w Efezie została unicestwiona na zawsze. Nie mam racji? Cokolwiek się stanie, polską szkołę da się kiedyś odbudować? Może i tak, ale mozolnie tworzony dorobek gimnazjów zostanie bezpowrotnie zaprzepaszczony. Zresztą, właściwie co za różnica czy Neron, czy Herostrates? Jeden i drugi w historii zapisali się haniebnie. Pani minister Zalewska też raczej nie stanie w jednym szeregu z Jędrzejewiczami. A szkoda, bo polska oświata potrzebuje głębokich zmian. Jednak z pewnością nie mogą one polegać na powrocie do przeszłości.

   Ze smutkiem stwierdzam, że niewiele myliłem się w swoich wpisach na blogu poświęconych "dobrej zmianie".  Oto kilka próbek:

   „A jeśli już mowa o debacie… Ktokolwiek uważa, że ta, która trwa obecnie, zorganizowana przez Ministerstwo Edukacji Narodowej pod pięknym hasłem „Dziecko. Rodzic. Nauczyciel – Dobra Zmiana”, jest wielką manipulacją – najprawdopodobniej ma rację.”

   Teraz już wiadomo, że owa debata istotnie była wielką manipulacją.

   „Warto jednak mieć świadomość, że nawet jałowa debata jest potencjalnie korzystna dla jej organizatorów. Może, na przykład, służyć legitymizacji przyjętych ostatecznie rozwiązań. Kto sprawdzi, które z nich powstały na forum publicznym, a które przyniesiono gotowe z zacisza ministerialnych gabinetów?!”

    Właściwie sprawdzić nie jest tak trudno. Wystarczy porównać treść toruńskiej prezentacji pani Zalewskiej z tym, co w kwestii edukacji głosili ludzie z jej obozu politycznego jeszcze przed wyborami parlamentarnymi. Zgodność jest niemal całkowita; dla dorobku półrocznej „debaty” pozostaje kilka niewiele znaczących szczegółów. Jednak na użytek społeczeństwa przeznaczone są przede wszystkim wygenerowane przy tym liczby – półtora tysiąca ekspertów, którzy dyskutowali, dziesiątki debat, które się odbyły etc. Jest w tym nadzieja, że – cytując klasyka – „ciemny lud to kupi”.

   „…usłyszymy zapowiedź szybkich i bardzo konkretnych zmian, które wycinkowo przemeblują oświatową scenę w sferach wybranych przez władze, ważnych z punktu widzenia modelowania i zarządzania narodową edukacją, jak struktura systemu, programy nauczania, czy finansowanie, albo istotnych ze względów ideologicznych lub propagandowych (bezpieczeństwo, patriotyzm itp.).”

   No i usłyszeliśmy, tyle tylko, że bez żadnych sensownych informacji o tym jak te konkretne zmiany zostaną wprowadzone i w jaki sposób zostanie to sfinansowane. Osobiście mam wrażenie, że samo szefostwo MEN ma na ten temat na razie tylko dość mgliste wyobrażenie.

List otwarty do rodziców i nauczycieli

   Już niedługo (27 czerwca) minister Anna Zalewska ogłosi, jakie zmiany zajdą w polskiej edukacji w ciągu najbliższych lat. Gdybym miał oceniać sytuację tylko po tym, co zostało już wprowadzone, to mój pogląd byłby ambiwalentny. Zdecydowanie cenię sobie przywrócenie obowiązku szkolnego w wieku 7 lat, wycofanie godzin karcianych uważam za dobry krok w kierunku ograniczenia wszechobecnej w oświacie hipokryzji, sprzeciw budzi radykalne podniesienie rangi kuratorów oświaty, bo to oznacza zmniejszenie roli samorządów. Z kolei wśród zapowiedzi dalszych zmian są takie, które sam postulowałem (zniesienie sprawdzianu szóstoklasisty, wycofanie się z rządowego podręcznika), ale są też głęboko niepokojące. Do tych ostatnich należy, między innymi, zmiana struktury systemu oświaty, dalsze uszczegółowienie podstawy programowej albo wręcz wprowadzenie jednolitego programu nauczania, odejście od liberalnego nurtu w pedagogice, z którym przyszło do nas zrozumienie praw dziecka, dążenie do zapewnienia każdemu młodemu człowiekowi możliwości samorealizacji i rozwoju, autonomia szkół i nauczycieli. Wszystko wskazuje na to, że zaczniemy zmierzać pod prąd historii, co niepokoi mnie zarówno jako obywatela, jak pedagoga, którego cała kariera zawodowa poświęcona była poszukiwaniu i wprowadzaniu w życie pomysłów na lepszą, nowocześniejszą szkołę.

   Wspomniany niepokój skłonił mnie do podpisania "Listu otwartego do rodziców i nauczycieli", który zamieszczam również na swoim blogu. Zachęcam do lektury, a osoby, które podzielają zawarty w tym liście punkt widzenia, bardzo proszę o wpisywanie komentarza "Popieram", sygnowanego imieniem i nazwiskiem autora.

   Informuję, że list dostępny jest także na portalu Edunews.pl:

http://www.edunews.pl/badania-i-debaty/dyskusje/3495-list-otwarty-do-rodzicow-i-nauczycieli

i jego profilu FB (pod datą 9 czerwca): https://www.facebook.com/edunews/,

natomiast informacja o wydarzeniu, jakim będzie też toruńska debata 27 czerwca, znajduje się na FB: https://www.facebook.com/events/454439048100102/.

Miło było pogadać...

   20 maja odbyła się debata #3TEZY O EDUKACJI, do udziału w której zostałem zaproszony przez Fundację Szkoła Liderów. Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią zamieściłem na blogu relację. Niestety, jest dość krótka, bo poza tym, żeśmy sobie w trzyosobowym gronie pogadali (każdy z osobna, urbi et orbi), to niewiele chyba z tego wynikło. Dla mnie osobiście tylko tyle, że umocniłem się w swojej niewierze w możliwość wypracowania jakiejś spójnej wizji przyszłości polskiej edukacji.

   Zapraszam do lektury nowego wpisu na blogu pt. "Edukacyjna kwadratura koła".

Pytlak w debacie!

   Dostąpiłem zaszczytu, którego źródło pozostaje dla mnie chwilowo absolutnie nieznane, a który polega na tym, że będę jedynym reprezentantem praktyki szkolnej (nie wiem, czy z puli "społeczników" czy "aktorów życia publicznego" - patrz zaproszenie poniżej) w debacie organizowanej przez Fundację Szkoła Liderów #3TEZY O EDUKACJI. Nazwiska pozostałych panelistów można odczytać na zaproszeniu, które skopiowałem ze strony: www.szkola-liderow.pl. Wygląda na to, że powstrzymawszy się (z fundamentalnych przyczyn ideologicznych) od wstąpienia w szeregi Ekspertów Dobrej Zmiany, zupełnie niespodziewanie uzyskam półtoragodzinny dostęp do ucha pani minister. Z czego pewnie nic nie wyniknie (Znaj proporcją, mocium panie!) , ale próbować zawsze warto. Obiecuję relację w moim blogu.

 

 

 

 

Alawiu!

   Najpierw miał to być artykuł do kolejnego numeru "Wokół szkoły", żartobliwy, więc do działu "Z przymrużeniem oka". Kiedy już go napisałem, zrobiło mi się żal, że przeczyta go tylko dość wąska grupa odbiorców mojej gazety. Pomyślałem, że lekkie w treści świadectwo, jak magiczne sytuacje przynosi codzienny kontakt z dziećmi, będzie dobrą odmianą wobec posępnych na ogół rozważań na moim blogu, o kłopotach polskiej oświaty. Udostępniam zatem wszystkim Czytelnikom historię, jak pierwszaki pisały laurki dla "Pana Derektora". Zapraszam na blog! Alawiu!

Dokąd doprowadzi "dobra zmiana"?

   Tytułowe pytanie zadają sobie chyba wszyscy, których życie zawodowe związane jest z oświatą. No, może poza przedszkolankami, które generalnie już wiedzą i chyba mają prawo być zadowolone.

   Czy gimnazja ocaleją, czy też może nie? A może władza znajdzie sposób, aby mieć jabłko i zjeść jabłko, czyli zarazem zachować je i przywrócić osiem lat szkoły powszechnej - o czym piszę w najnowszym poście na blogu? Dość na tym, że z napięciem oczekujemy końca czerwca, kiedy to pani minister ma w Toruniu dokonać podsumowania trwającej obecnie debaty, co do której nieliczni tylko wierzą, że naprawdę o czymś zadecyduje.

   Zapraszając do lektury kwietniowego wpisu na blogu, na poprawę (sobie) humoru dedykuję wszystkim dobrą radę, której dziesięciolecia temu udzielił nam Wojciech Młynarski: "Róbmy swoje!".

Nasza strona używa, do prawidłowego działania używa technolgii ciasteczek. Więcej informacji na ten temat na stronie: Więcej...