Blog

Alawiu, czyli laurki dla "Pana Derektora"

(liczba komentarzy 2)

   Zaczęło się w pewien poniedziałkowy poranek od głośnego pukania do drzwi mojego gabinetu. Na gromkie „proooszę” do środka dziarsko wmaszerowały dwie pierwszaczki, każda z dużą, kolorową kartką w ręku. Dwie łapki niemal równocześnie wyciągnęły się w moją stronę.

   - To dla pana!

   Na niebieskim kartoniku widniał zarys serduszka i napis: „Dla pana derektora”, mocno wygięty w połowie, bo kredka, najwyraźniej niespodziewanie dla autorki dzieła, dotarła do krawędzi papieru. Zielona laurka drugiej dziewczynki zawierała mniej więcej taką samą treść, tylko serduszko było większe, z wyraźną pasją zamalowane w środku i wyposażone w oczka, nosek i usta. Całość odebrałem jako naprawdę miłą odmianę od niekończących się kolumn cyfr rozliczenia finansowego, nad którym ślęczałem już od dobrej godziny.

Więcej...

Rozmyślania o dobrej zmianie

(liczba komentarzy 10)

   W ciągu krótkiego czasu z trzech niezależnych źródeł dotarła do mnie informacja, że przyszła struktura polskiego szkolnictwa, ta po „dobrej zmianie”, jest już podobno przesądzona i przyjmie formułę 4+4+4+4. Kolejne czwórki mają oznaczać lata spędzane w przedszkolu, szkole podstawowej (nazywanej już nawet elementarną), gimnazjum i liceum. Oczywiście moje źródła mogą się mylić, ale sam fakt, że na giełdzie informacji powyższa koncepcja żyje już własnym życiem, nadaje jej pewne znamiona prawdopodobieństwa. Tym bardziej, że z punktu widzenia władz jest po prostu genialna. Naprawdę! Nie jest łatwo jednocześnie mieć jabłko i zjeść jabłko, a to rozwiązanie zapewnia jedno i drugie.

   Znaczna część środowiska oświatowego stanęła w obronie gimnazjów? Proszę bardzo, niech gimnazja pozostaną! Nikt nie powie, że rządzący nie wsłuchują się w głos ludu.

   Władze pragną przywrócenia ośmioklasowej szkoły podstawowej? Nie ma sprawy! Wszak cztery lata nauczania elementarnego plus cztery lata nowego gimnazjum, to nic innego, jak tylko poczciwa, stara podstawówka.

   Genialne! O czym tu w ogóle debatować?!

 

Więcej...

Refleksje szpitalne przeniesione na grunt szkolny

(liczba komentarzy 1)

   Zanim będzie o edukacji, najpierw trochę o medycynie. W końcu jedno i drugie to – teoretycznie przynajmniej – służba społeczna, można zatem doszukiwać się analogii.

   Jakiś czas temu odbiła się pewnym echem w mediach opisana przez „Politykę” historia młodego lekarza, który najpierw udzielił pomocy współpasażerowi na pokładzie samolotu, być może zresztą ratując mu życie, by po kilku dniach wystawić liniom lotniczym rachunek za wykonaną usługę.

   Indagowana przez dziennikarza medyczna profesura pozwoliła sobie na delikatną dezaprobatę, wynikającą z archaicznego przekonania, że ratowanie życia jest misją lekarza, i czynności takiej, szczególnie w tak nadzwyczajnym wypadku, wręcz nie godzi się wyceniać. Młodych lekarzy w rzeczonym artykule o zdanie nie spytano, choć z całego kontekstu można się domyśleć, że prawdopodobnie uznaliby zachowanie bohatera publikacji za usprawiedliwione. W końcu czy kompetentna porada lekarska nie powinna być skalkulowana bez względu na okoliczności?

Więcej...

Autowiwisekcja gwiazdy z deklaracją pedagogiczną

(liczba komentarzy 3)

    W pierwszą niedzielę stycznia niespodziewanie zostałem gwiazdą internetu. A było to tak: w sobotni wieczór zamieściłem na swoim blogu post „Ratujmy podstawówki!”. O tym radosnym fakcie powiadomiłem redaktora portalu „Edukacja, Internet, Dialog” (www.eid.edu.pl), który już wcześniej był uprzejmy publikować różne moje produkcje. Niespełna dwie godziny później do mojej małżonki, za sprawą jednej z jej licznych fejsbukowych znajomości, dotarło udostępnienie artykułu, który w międzyczasie zdążył pojawić się na profilu portalu „EiD”. Lekko zszokowany tempem rozwoju wydarzeń, poczułem równocześnie miłe mrowienie w ego, jako że pod publikacją widniał już nawet sympatyczny komentarz. Oczywiście zaraz uruchomiłem własny komputer, żeby przez chwilę napawać się widokiem artykułu, i pogrążony w błogostanie poszedłem spać.

    Niby nie jestem internetowym debiutantem, w końcu prowadzę bloga, a w swoim czasie wystąpiłem w dość popularnym klipie akcji „Ratuj maluchy!”, umieszczonym na YouTubie, jednak po raz pierwszy poczułem, wstyd przyznać, pewną fascynację dynamiką sieci.

Więcej...

Ratujmy podstawówki!

(liczba komentarzy 2)

     Kolejna na przestrzeni ostatnich lat reforma rodzimego systemu edukacji, mająca tym razem polegać na „wygaszeniu” gimnazjów oraz powrocie do ośmioklasowej szkoły podstawowej i czteroletniego liceum ogólnokształcącego, budzi sprzeciw sporej części środowiska oświatowego. Jej przeciwnicy wskazują, między innymi, na dorobek wielu placówek, który w przypadku ich likwidacji nieuchronnie pójdzie na marne. Podkreślają stale rosnący poziom edukacji gimnazjalnej, o czym mają świadczyć coraz lepsze wyniki polskich nastolatków w międzynarodowych badaniach PISA. Przestrzegają przed negatywnymi skutkami społeczno-ekonomicznymi planowanej zmiany, jak choćby utratą miejsc pracy przez część nauczycieli zatrudnionych obecnie w gimnazjach.

     Nie będę rozwijał ani analizował tej argumentacji – w pewnym stopniu uczyniłem to już w poprzednim wpisie na blogu. W tym miejscu chciałbym natomiast zwrócić uwagę, że krytyka zamierzonej reformy niesłusznie koncentruje się wokół losu samych gimnazjów, ewentualnie spodziewanej – choćby tylko przejściowej – ogólnej dezorganizacji systemu. Nie jest kwestionowany pomysł przedłużenia o rok nauki w liceum ogólnokształcącym, co zresztą akurat można zrozumieć, bowiem nawet znaczna część zwolenników zachowania status quo uważa trzyletnią formułę tej szkoły za daleką od doskonałości. Gorzej, że tylko w niewielkim stopniu wskazuje się negatywne skutki projektowanej zmiany dla funkcjonowania szkół podstawowych. Tymczasem ten problem z pewnością zasługuje na uwagę, a może nawet uderzenie na alarm.

Więcej...

Zamiast wygaszać, lepiej rozpalić!

(liczba komentarzy 6)

    Zapowiedziane przez władze „wygaszenie” czyli likwidacja gimnazjów i powrót do dwustopniowej struktury powszechnego szkolnictwa, z ośmioklasową szkołą podstawową, wywołały poruszenie dużej części środowiska oświatowego. Wyrazem tego stały się liczne wypowiedzi w mediach papierowych i w internecie, a także konkretne działania protestacyjne. Mnożą się listy w obronie gimnazjów, kierowane przez rady pedagogiczne pod adresem MEN. Podpisy pod petycją w tej samej sprawie zbiera Związek Nauczycielstwa Polskiego, sygnatariuszy własnej petycji gromadzi również moje macierzyste STO (Społeczne Towarzystwo Oświatowe). Obrońcy gimnazjów wskazują między innymi, że wrosły one już w rodzimą rzeczywistość edukacyjną i posiadają znaczący dorobek, który nie powinien zostać zmarnowany. Polscy gimnazjaliści z edycji na edycję coraz lepiej wypadają w międzynarodowych badaniach PISA. Nieuchronne zamieszanie związane ze zmianą struktury systemu oświaty z pewnością opóźni proces doskonalenia pracy szkół, i to w czasie, gdy współczesność stawia przed nimi coraz bardziej palące wyzwania. Wreszcie, „wyjęcie” jednego rocznika ze szkół prowadzonych przez gminy, grozi ogromnymi perturbacjami w budżetach samorządowych. To tylko kilka z wielu argumentów przeciwko planowanej reformie.

Więcej...

Bądź tu mądry i pisz wiersze!

(liczba komentarzy 2)

    W dość odległych już czasach mojej młodości powiedzenie „Bądź tu mądry i pisz wiersze” służyło do wyrażenia bezradności wobec jakiegoś problemu. W dobie Internetu wyszło z użycia, zapewne dlatego, że każdy problem ma dzisiaj – lub zdaje się mieć – swoje rozwiązanie w sieci. Mam jednak nieodparte wrażenie, że gwałtowny rozwój środków przekazu informacji, paradoksalnie, czyni tę tytułową sentencję przydatną jak nigdy dotąd. Co spróbuję tutaj szerzej naświetlić z punktu widzenia wychowawcy.

Więcej...

Nasza strona używa, do prawidłowego działania używa technolgii ciasteczek. Więcej informacji na ten temat na stronie: Więcej...